Choć tytuł mógłby tak sugerować to NIE JEST to wpis motywacyjny :-) Czasem nawet doświadczonym "pieczarkom" zdarza się wypiek katastrofa. Albo po prostu taki, który nie spełnia pewnych standardów. W takich chwilach wyjścia są dwa - natychmiast zutylizować, lub dokonać transformacji w... bajaderki.
Przyznaję, że to jedne z moich ulubionych ciastek. Choć dobrze wiem jak powstają (czyli z niesprzedanych ciastek, ciast i ciasteczek) to i tak je kupuję. Zdecydowanie częściej nić inne słodkości.
Podstawą każdej bajaderki są resztki ciasta (choć zdarzało mi się piec ciasto ucierane specjalnie po to by zamienić je w bajaderki). A reszta to nasza fantazja i/lub zawartość kuchennych szafek i lodówki.
Do bajaderek nadaje się praktycznie każde ciasto (choć ja najbardziej lubię babkowe, ucierane, albo biszkoptowe), w tym też takie z kremem. Do drobno pokruszonego ciasta musimy dodać smaku i czegoś, co okruszki zamieni w zwartą masę,
To drugie zadanie świetnie spełni krem czekoladowy ze słoika, dobry dżem, serek mascarpone, albo rozpuszczona czekolada.
Co do smaku to bajaderka powinna być mocno czekoladowa (nawet jeśli ciasto było czekoladowe, albo dodaliśmy krem czekoladowy, czy czekoladę dobrze jest dodać kakao, które "podbija" smak). W idealnej bajaderce powinna być też - przynajmniej moim zdaniem - wyczuwalna nuta rumu. Świetnym dodatkiem są bakalie i orzechy, które tym smakołykom z resztek dodają wykwintności.
Masa powinna być zwarta i pełna smaku - jako, że nie ma w bajaderkach żadnych surowych dodatków można masę próbować i próbować i próbować ;-)
Ostatni etap to lepienie słodkich kulek. Można je obtaczać w czekoladowych lub kokosowych wiórkach, kakao, cukrze pudrze, albo oblewać czekoladą.
Gotowym bajaderkom trzeba dać odpocząć kilka godzin, by nabrały smaku, a masa stała się jeszcze bardziej zwarta.
A potem najprzyjemniejszy etap - konsumpcja!
[Asia]
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz