Czy tego chcemy czy nie Halloween już na dobre opanowało Polskę. W centrach handlowych, marketach, dyskontach, a nawet w warzywniaku... wszędzie czaszki, drążone dynie, wampirze zęby i inne straszne akcesoria. I pomyśleć, że
jeszcze kilka lat temu przeżyłam szok kiedy pewnego październikowego wieczoru zapukała do mnie - jeszcze nie żony, a już na pewno nie matki- zgraja przebranych dzieciaków z pytaniem "cukierek albo psikus". Pech! Oczywiście nie miałam wtedy w domu ani cukierka, ani nawet kawałka nadgryzionej czekolady. Następnego dnia otrzepałam wycieraczkę z mąki i pomyślałam "Halloween? Bez sensu".
Teraz, jako mama małego "potworka" odczuwam nawet pewną przyjemność z przygotowań do tego wydarzenia. Mimo, że Michu jest jeszcze za mały, żeby rozumieć o co w tym wszystkim chodzi jest to czas radosny i pełen nowych doświadczeń. Wycinanie dyniowej głowy z tatą, duszkowe lizaki i bezy od cioci, no i paluchy wiedźmy, którym można poobgryzać paznokcie (z obgryzaniem mamy problem).
Faktem jest też to, że nasze Wszystkich Świętych nie kojarzy się zbyt dobrze. Wizyta na cmentarzu to niestety dla dzieci jedynie przykry obowiązek. Na wschodzie, w ramach wspominek przynosi się na groby poczęstunek dla zmarłego oraz wódeczkę. Alkohol jest "polewany na grób", a jedzenie się zostawia (ot taka przekąska dla ptaków). Czasem na cmentarzach tego dnia trwają przyjacielskie dysputy ze zmarłymi. W Polsce raczej się tego nie praktykuje. Jest jednym słowem... nudno.
Halloween może i jest komercyjnym świętem, które "małpujemy" od Ameryki, ale skoro nie mamy nic ciekawszego w zamian... W naszym domu jest to dobry pretekst do zorganizowania imprezy tematycznej ze strasznymi przekąskami. Taki sposób na przełamanie codziennej rutyny.
Jeśli i Wy organizujecie w piątek "upiorne" przyjęcie przekazujemy dwa przepisy, na halloween'owe przekąski.
Na blaszkę strasznych bezików potrzebujemy:
Na blaszkę strasznych bezików potrzebujemy:
- dwa białka
- 120 gram cukru
- 2 łyżki soku z pomarańczy
- skórka z pomarańczy
- czekoladowe groszki do dekoracji
Ubijamy bezę nie spiesząc się za bardzo (cukier dodajemy powoli). Gdy już uzyskamy gęstą, lśniącą bezę dodajemy sok i skórkę z pomarańczy.
Za pomocą plastikowego worka z obcięta końcówka wyciskamy duszki. Robimy im oczka. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do około 120 stopni. Suszymy przez 40 - 50 minut.
Paluchy o absolutny klasyk. Jeśli jeszcze ich nie robiliście to do dzieła!
- 200 gram miękkiego masła
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 1 jajko
- 2 i 1/2 szklanki mąki pszennej
- łyżka kwaśnej śmietany
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka soli
- kilka kropli aromatu migdałowego
- 3/4 szklanki migdałów na "paznokcie"
Wszystkie składniki musimy zmiksować, a potem szybko zagnieść z nich kruche ciasto. Ciasto należy owinąć w folię i włożyć do lodówki na co najmniej 30 minut.
Czas na zabawę. Z ciasta lepimy palce (powinny być trochę cieńsze od Waszych palców, bo podczas pieczenia nieco urosną). Tępą stroną noża robimy na palcach bruzdy. Z migdałów lub ich połówek robimy paznokcie. Można wcześniej migdały obrać, albo zostawić z łupinką, by były jeszcze straszniejsze.
Nasze przerażające paluchy pieczemy około 10 minut w temperaturze około 200 stopni Celsjusza.
[Alla]
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz