wtorek, 16 września 2014

Eksperyment: owsianka



Jako dziecko nienawidziłam zup mlecznych. Bez wyjątku. Szczególnie na myśl o owsiance robiło mi się słabo. Parę tygodni temu pomyślałam sobie jednak, że miliony (a może i miliardy) ludzi na świecie nie mogą się mylić. Skoro owsianka jest na czele listy zdrowych  śniadań, dam jej szansę. 

Nie będę oszukiwać. Pierwsze trzy dni były naprawdę... trudne. Ale ucząc się na błędach (nie dla mnie gorąca owsianka, ani wersja przypominająca zupę mleczną) doszłam do receptury, którą - po kilku tygodniach mogę to powiedzieć szczerze - polubiłam. 

Na opakowaniu płatków owsiany wyczytać można, że śniadaniowa porcje na jedna osobę to po gram suchych płatków. Dla mnie to za dużo - daję trzy czubate łyżki, czyli jakieś 30 - 40 gram. 

Są różne wersje przygotowywania owsianki. Wypróbowałam wszystkie i zdecydowanie najbardziej pasuje mi najprostsza. Wieczorem zalewam płatki wrzątkiem. Wody wlewam tylko tyle by przykryła płatki. Rano dodaję odrobinę mleka skondensowanego (daje mleczny smak, a nie rozwadnia płatków) i owoce.  Przygotowanie takiego śniadania to 3 minuty. 

Porozmawiajmy o płatkach... Na początku mojej owsiankowej przygody używałam owianych błyskawicznych - to był błąd! Owsianka była papką nie do przełknięcia. Tradycyjne płatki były dużo lepszym rozwiązaniem. Przełomem była moja towarzyska rozmowa z dietetyczka Izabela Soją. Gdy zeszło na owsianke poradziła mi bym poeksperymentowała z płatkami, a nie codziennie jadła te same. Każdy rodzaj płatków dostarcza trochę innych składników odżywczych, i trochę inaczej smakuje. Posłuchałam dobrej rady. Kupiłam pszenne, jęczmienne. I to w wersji razowej, czyli jak najmniej przetworzonej. Dzięki nim moja owsianka nie jest papką, bo razowe płatki zachowują formę. 




Wielkim plusem owsianki jest to, że tak prosto można zmieniać jej smak. W niektórych przepisach wyczytałam by owsianke lekko posolić i posłodzić na przykład miodem, czy brązowym cukrem. Ja do nadania jej smaku używam cynamonu, albo przyprawy piernikowej, Słodzę zaś drobno posiekanymi suszonymi owocami. Rano dodaje owoce, orzechy. To na co akurat mam ochotę, albo czym dysponuję. 

Owsianka budzi kreatywność. Skłania do sięgania po nietypowe, często droższe składniki - bo przecież nie trzeba ich wcale wiele. Świeża figa, owoc opuncji, albo odrobina syropu klonowego i orzechów - to tylko kilka z pomysłów. 

Dość o smaku.  Czas przejść do efektów eksperymentu. Przede wszystkim owsianka sprawiła, że każdy dzień zaczynam od zdrowego śniadania. Gdy jadę do pracy nie muszę się szczególnie starać by oprzeć się śniadaniowym pokusom takim jak drożdżówki czy pączki. Mniejszą mam też ochotę na słodycze. Więcej za to mam energii. 

Dla mnie to wystarczające powody by kontynuować ta owsiankową przygodę. 

Jeśli macie jakieś swoje pomysły na płatki, albo związane z tematem refleksje - komentujcie! 

ASIA




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz